piątek, 5 grudnia 2025 12:23
Reklama

Rozmowa z Janem Wilkiem

Rozmawiamy z Janem Tadeuszem Wilkiem, kandydatem na burmistrza Komitetu Wyborczego Wyborców Nasz Malbork.
Rozmowa z Janem Wilkiem

- Dlaczego zdecydował się pan na start w wyborach? Do trzech razy sztuka?

- Przede wszystkim sprawy miasta nie mają się dobrze i wolałbym, żeby wszyscy szaleli ze szczęścia z powodu dużej liczby inwestycji, że idziemy do przodu, że wyróżniamy się na tle innych miast. Wtedy siedziałbym sobie cicho w Radzie Miasta i patrzył z ciekawością na to, co się dzieje. Ale jest coraz gorzej. Nie mogłem więc postąpić inaczej, choć ktoś może powiedzieć, że „znów pcham się do koryta”. Owszem, mógłbym powiedzieć, że nie startuję. Albo namówić komitet wyborczy, byśmy wystawili młodego człowieka, ale tak naprawdę wystawilibyśmy go na odstrzał. Wypchnięto mnie do przodu, a ja się na to zgodziłem. Wynik wyborów będzie, jaki będzie. Choć mam nadzieję, że stanie się tak, iż Andrzej Rychłowski nie wejdzie do drugiej tury.

 

- Śmiała teza.

- (Śmiech).

 

- Nastawienie niektórych środowisk jest jednak takie, że to wy i reszta opozycji nie macie szans. Z czego to wynika? Pojawiają się takie sygnały z obozu rządzącego: trzymajmy się razem, bo jak nowi przyjdą, to od razu nas pozwalniają. Czy rzeczywiście jest tak, że pierwsza decyzja, jaką się podejmuje po wyborach, to przegląd kadr? Na czymś przecież trzeba się oprzeć.

- Na pewno nie da się nic zrobić bez ludzi. I nie ma mowy o masowych zwolnieniach.

 

- Przypomnę, że przy okazji pierwszego startu to pan mówił o „wietrzeniu urzędu”.

- Dzisiaj nie traktuję tego hasła poważnie. Pamiętam początki współpracy z dawną skarbnik miasta, jej cenne rady, pewność finansów, które dawała. To była osoba, od której w urzędzie bardzo dużo się nauczyłem. Przekonałem się, że warto doceniać kompetencje innych ludzi. Okres, w którym byłem burmistrzem, nie był wcale łatwy, teraz widzę, że i ja popełniałem błędy, także w obsadzie stanowisk, poza tym niektóre przedsięwzięcia były zbyt ambitne, inne zanadto amatorskie.

 

- Pewne sprawy najlepiej ocenia się z innej perspektywy.

-Tak, gdy jest się w czymś, coś się robi, czuje się pewne podekscytowanie. Jedno jest pewne: nie zmarnowałem wtedy swojej szansy. Tamten legendarny poziom zadłużenia, który mi się do dzisiaj wypomina, nie był tak wysoki, jak obecnie. Stopa bezrobocia też była zdecydowanie niższa. Owszem, zewnętrzne warunki były wówczas inne, ale porównajmy bezrobocie w Malborku z tym w regionie i w kraju osiem lat temu i teraz. Może był to zbieg okoliczności i zasługa przedsiębiorczości mieszkańców. Ale podejmowaliśmy również działania, by nie stracić ani jednego miejsca pracy. Jak było z Malmą? Ile zabiegaliśmy, by zapobiec jej upadłości, ile rozmów odbyliśmy, jeździliśmy do Jana Krzysztofa Bieleckiego, wówczas szefa banku, który wypowiedział firmie umowę kredytową. Na pewno można było później tę sprawę inaczej przeprowadzić i źle się stało, że „makaronów” już w Malborku nie ma. Nowy właściciel próbuje odnaleźć się na tym terenie. Szukaliśmy też nowych inwestorów. Pod koniec kadencji podpisaliśmy umowę przedwstępną z austriackim przedsiębiorstwem. Nic z w tym temacie nie zrobiono.

 

- Ale po tamtej kadencji i nieudanym zabieganiu o reelekcję zniknął pan z samorządowej sceny.

- Przez cztery lata nic mnie nie obchodziło, wróciłem do swojej działalności, wyłączyłem się i starałem się niczym nie przejmować. Później ludzie zaczęli mnie namawiać: a czemu nie startujesz? I wtedy powiedziałem, pamiętam, że wystartuję, bo się wkurzyłem na to, co robi władza. I w ostatniej chwili zdecydowałem się kandydować. W poprzednich wyborach wynik był, jaki był, choć to była naprawdę partyzancka kampania. Zresztą przy tamtym systemie liczenia głosów nie mieliśmy wielkich szans, najlepszych kandydatów wystawiliśmy do Rady Powiatu Malborskiego, nie do Rady Miasta. Gdybyśmy skupili się na sprawach miejskich, zdobylibyśmy więcej mandatów.

 

- Teraz każdy walczy o swoje miejsce w Radzie Miasta, bo okręgi są jednomandatowe.

- Tak zupełnie realnie oceniając, widzę w naszym zasięgu sześć mandatów.

 

- Startujecie sami, choć wcześniej była mowa o łączeniu sił przez opozycyjne środowiska. Ta próba się nie powiodła?

- Rozmowy były bardzo intensywne i zaawansowane. Spotykaliśmy się, uzgadnialiśmy, powstała koncepcja, by wytypować wspólną kandydaturę, co wydawało się dobrym pomysłem. Kiedy jednak doszło do konkretów i pojawiły się personalia, trudno było dojść do porozumienia. Ostatecznie z mediów dowiedzieliśmy się, kto jest kandydatem prawicy. Na nikogo się jednak nie obrażamy. Na przykład zdecydowaliśmy się poprzeć Małgorzatę Ostrowską, która startuje do Sejmiku Samorządowego Województwa Pomorskiego z ramienia SLD Lewica Razem. Uważam, że to dobra kandydatka, która do tej pory dobrze reprezentowała nasze miasto w regionie.

 

- Ważna jest też frekwencja, a ta w wyborach samorządowych zwykle nie jest zbyt wysoka.

- Dobrze, by do urn poszło jak najwięcej wyborców, to już będzie bardzo dobrze. Cztery lata temu frekwencja wyniosła nieco ponad 42 proc., miejmy nadzieję, że teraz będzie lepiej.

 

- W swoim programie mówicie o rozsądnym gospodarowaniu finansami. Co to znaczy, skoro twierdzicie, że tych pieniędzy jest niewiele. Nie da się od ręki spłacić kredytów.

- Rozsądne – to bardzo łagodne określenie. Mówimy, że dzisiejsze podejście do finansów miasta jest bardzo infantylne. Jakby ci, którzy odpowiadają za budżet, nie zdawali sobie sprawy z tego, do czego doprowadzili i co narozrabiali. Niech no i oni by wygrali wybory, ale czy słyszymy jakąś koncepcję z czego spłacimy zadłużenie? Nie ma na widoku żadnych większych wpływów, które przełożyłyby się na stan finansów miasta. To co, podatki podniesiemy? Nie, przecież burmistrz chce je obniżać. Nie mam nic przeciwko temu, choć z drugiej strony takie prezenty powinno się dawać na początku kadencji. Dotychczasowy system ulg był dla przedsiębiorców motywujący. Szereg podmiotów z niego skorzystała. Ekipa rządząca przez osiem lat nie potrafiła jednak wykorzystać tego instrumentu i teraz proponuje zmiany. I szczerze mówiąc, realizacja tych pomysłów przejdzie już na władze kolejnej kadencji, a może nowi ludzie mieliby własną, lepszą koncepcję? Czemu nie poczekać z taką decyzją na nowy skład? Robienie naprędce tego typu uchwał to jak wykonywanie w ostatniej chwili remontów ulic i rozzłoszczenie mieszkańców tej okolicy rondeńkiem u zbiegu ulic Reymonta i Konopnickiej. Uważam, że nie da się szybko pewnych rzeczy zrobić.

 

- Więc jak pan to widzi?

- Podstawową sprawą jest zadłużenie, które nie wiadomo czym będziemy spłacać. Sztum ma niewielkie zadłużenie, Nowy Staw ma wiatraki, które mu uratują finanse, my bierzemy kolejne kredyty, by spłacać wcześniejsze zobowiązania. Za rok weźmiemy kolejne? Są dwie drogi wyjścia: albo znaleźć fundusze, co będzie naprawdę bardzo trudne, albo ograniczyć wydatki i tu się trzeba liczyć z niepopularnymi decyzjami. Nie chciałbym mówić o konkretach, by z jednej strony nie być suflerem dla innych, ale też by nie stworzyć sobie opozycyjnej armii, bo cięcie kosztów jest zwykle bolesne. Ale tak trzeba będzie robić, na okres przejściowy. I ograniczyć utrzymywanie za duże pieniądze takich przybudówek urzędu, jak choćby Malbork Welcome Center.

 

- Ale to pomysł rodem z pana kadencji.

- To prawda, jednak miała to być kompletnie inna instytucja, inny był nasz zamysł. Nie musiało tam wcale pracować kilkanaście osób i kosztować tyle, ile obecnie. Nigdzie w projekcie nie było to zapisane. To miało być centrum informacji turystycznej i, owszem, nie było mowy o działalności komercyjnej z uwagi na to, że pozyskaliśmy pieniądze na realizację tego przedsięwzięcia. Chcieliśmy tam na przykład wprowadzić Urząd Stanu Cywilnego. Wówczas obsługą turystów zajmowałyby się dwie, trzy osoby tylko w części pomieszczeń. Natomiast USC miałby do dyspozycji całe piętro, z piękną reprezentacyjną salą ślubów. Salę z wyjściem do ogrodu można byłoby wynajmować na mniejsze spotkania po uroczystości zaślubin. Natomiast zrobiono z tego nie wiadomo jaką instytucję. Trzeba ją przeformować, co podpowiadam też swoim adwersarzom. Inną kwestią, którą warto byłoby uporządkować, jest istnienie oddzielnie Ośrodka Sportu i Rekreacji, a oddzielnie spółki Centrum Aktywnego Wypoczynku. Owszem, można było powołać spółkę celową do budowy aquaparku, ale ostatecznie nic z tego przedsięwzięcia nie wyszło, a mamy dwa podmioty, których funkcjonowanie generuje pewne koszty. Nie mówiąc o tym, że wydaliśmy kilkaset tysięcy złotych na projekt kompleksu basenów, który na razie trafił na półkę. Życzę każdemu, by zbudował aquapark, ale niech dobrze przeliczy, z czego go utrzyma, bo nie podoła kosztom w takim regionie, jak nasz.

Prócz niepopularnego cięcia kosztów, można też podejmować działania służące obniżaniu zadłużenia. Na przykład, dlaczego nie kontynuowano emisji obligacji? To najtańsza forma pozyskiwania środków na inwestycje.

 

- Całe miasto potrzebuje kapitału, potrzebuje miejsc pracy, to najczęstszy postulat mieszkańców: nie mamy gdzie się zatrudnić.

- Ale jest pewna grupa przedsiębiorców, którzy deklarują pomoc w zainteresowaniu Malborkiem zewnętrzny biznes, kooperujących z nimi inwestorów. Na szczęście już dzisiaj mamy w mieście przedsiębiorców, którymi możemy się poszczycić, zazdroszczą ich nam inne miasta. Dobry przykład idzie w świat i daje duże nadzieje na nowe miejsca pracy. Przedstawiciele tych firm od dawna oferują swoją pomoc w zainteresowaniu międzynarodowego kapitału inwestycjami w Malborku, ale jeden warunek - tych ludzi władze miasta muszą szanować i traktować poważnie.

 

- Od ponad 20 lat wypatrujemy przedsiębiorcy, którym niczym rycerz na białym koniu przyjedzie i zbuduje fabrykę na kilka tysięcy miejsc pracy. I wtedy będzie raj. A przecież są ludzie, którzy chcą pracować, tylko nikt nie potrafi z nich wykrzesać iskry, by rozpoczęli działalność. Nie mają środków, ale może mają pomysły?

- Tak, powinna być sprzyjająca atmosfera dla własnego biznesu i naszym przedsiębiorcom trzeba otwierać drzwi, promować i korzystać z ich usług, nie zlecając wszystkiego zewnętrznym firmom. Władze mogą organizować misje gospodarcze, kojarzyć partnerów. Im więcej osób będzie pracować, tym większe będą dochody budżetowe, udział w podatku dochodowym. Jeśli powstaną małe firmy, będą miały ofertę dla całego regionu, będą zatrudniać także osoby spoza miasta, co przełoży się na lepsze funkcjonowanie całej gospodarki. Ważne jest również usprawnienie komunikacji, lepsze połączenia z Trójmiastem.

 

- Moglibyśmy wówczas stać się sypialnią, jeśli nie mamy przemysłu.

- Dojazd z Malborka do Gdańska to jak dojazd z peryferyjnych gdańskich dzielnic do centrum. To jest jakiś pomysł.

 

- Może więc nie trzeba tworzyć nowych programów wyborczych, tylko skorzystać z istniejących dokumentów strategicznych. One już są, realizujmy je. Są też wynegocjowane środki na Miejski Obszar Funkcjonalny Malborka. Nie trzeba odkrywać Ameryki.

- Protestuję, gdy słyszę o tych wynegocjowanych pieniądzach. To jest znowu manewr obecnych władz. Mamy 180 mln zł, ale nie tylko dla miasta, ale na cały obszar. Jednak pamiętajmy, że MOF nie jest nijak umocowany w prawie, nie ma ustawowych zapisów, które regulowałyby jego istnienie. Może nie zapomni o nich nowy marszałek województwa. Ale to jest tylko uchwała Zarządu Województwa, żeby choć to była uchwała Sejmiku Samorządowego, mogłaby być to jakaś gwarancja. Moim zdaniem są to tylko opowiastki, nasze nadzieje. Życie weryfikuje takie marzenia. Dlatego nie do końca wierzę w te 180 mln zł.

 

- Jak na razie każdy z kandydatów ma własną receptę na problemy miasta...

- Uważam, że wybory to dobry czas, byśmy wspólnie zasiedli do debaty dyskutując i spierając się przede wszystkim o przyszłość Malborka. Zastanawiając się, co dalej z ambitnymi planami. Co jest możliwe do realizacji, a co trzeba między bajki włożyć. Do takiej debaty zapraszam wszystkich kandydatów do fotela burmistrza. Mam nadzieję, że w tę dyskusję włączą się aktywnie mieszkańcy Malborka zgłaszając swoje uwagi, problemy i wątpliwości. Czas i miejsce spotkania do ustalenia między pełnomocnikami wyborczymi.

Przeczytaj również rozmowy z innymi kandydatami na burmistrza:
-> Tomasz Klonowski
-> Andrzej Rychłowski

Wkrótce rozmowa z Markiem Charzewskim.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Sylwestrowa Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2025 18:00 – Data zakończenia wydarzenia: 31.12.2025 22:00 Romantyzm, humor i wirtuozeria prosto z Wiednia Przeżyj magiczny wieczór sylwestrowy w Centrum Kultury i Sztuki. Zapraszamy na niezwykłe widowisko Wielką Galę Wiedeńską - Johann Strauss i Przyjaciele, w którym klasyka muzyczna spotyka się z blaskiem noworocznego show: od porywających arii, przez pełne energii polki, aż po roztańczone walce. W ten wyjątkowy wieczór zabierzemy Was w podróż do magicznego świata wiedeńskich sal balowych XIX w., pełnego przepychu, tańca i radości. Na scenie wystąpią wybitni soliści z polskich i zagranicznych teatrów operowych, których głosy i charyzma nadadzą wydarzeniu niepowtarzalny klimat, łącząc dostojność opery z lekkością i humorem operetki. Ukoronowaniem Gali będzie udział Royal Strauss Orchestra – zespołu, który swoim brzmieniem przeniesie Was prosto do Wiednia. Ich muzyka porwie Was do tańca i zachwyci nawet najbardziej wymagających melomanów. Na scenie pojawi się także Grand Royal Ballet, którego wytworne choreografie i lekko żartobliwe akcenty dodadzą wieczorowi magii, łącząc zachwyt nad kunsztem tancerzy z dobrą zabawą.Wielka Gala Wiedeńska to coś więcej niż koncert – to pełen emocji spektakl, który łączy romantyzm, humor i wirtuozerię. Zachwycające dekoracje i wyjątkowa atmosfera sprawiają, że poczujecie się jak uczestnicy prawdziwego balu sylwestrowego w dawnej stolicy Austrii. W tę jedyną noc scena Centrum Kultury i Sztuki stanie się centrum sylwestrowej zabawy, a każdy widz przeniesie się do świata miłości, tańca i niekończącej się radości. Jednym słowem – klasa, elegancja, śmiech i muzyka, która rozgrzeje serca i przywita Nowy Rok w wielkim stylu!  Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele |Sylwester w CKiS31 grudnia 2025, godz. 18.00Sala widowiskowa CKiS, ul. Wyszyńskiego 10, TczewBilety: 150 zł dostępne w kasie CKIS oraz online na stronie: bilety24.plSylwestrowa  Wielka Gala Wiedeńska - Johann Strauss i Przyjaciele
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 5°C Miasto: Malbork

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Reklama
test