sobota, 20 kwietnia 2024 07:41
Reklama

Wymiana Malbork – Nordhorn Z wizytą w Marienburgu

Wymiana mieszkańców pomiędzy miastami partnerskimi jest jednym z najważniejszych punktów realizacji owego partnerstwa. Wymiana pomiędzy Malborkiem a Nordhorn ma już długą tradycję – ponad dwudziestoletnią.
Wymiana Malbork – Nordhorn Z wizytą w Marienburgu

Autor: fot. nadesłane do redakcji

I właśnie w połowie września dopisany został nowy rozdział do jej historii. Prawie 40-sto osobowa grupa mieszkańców naszego miasta pojechała do miasta partnerskiego Nordhorn. Nie będę ukrywał, że już od dłuższego czasu miałem nadzieję i chęć wziąć udział w takiej wymianie, lecz zawsze coś się nie układało. Teraz się udało.

Nie obyło się jednak bez nerwów. W szczególności przed wyjazdem. Niepokój wewnętrzny wzrastał proporcjonalnie do upływu czasu. Była to sytuacja niezasadna względem opowiadań osób, które już w takich wymianach uczestniczyły i bardzo chwaliły życzliwość rodzin przyjmujących oraz dobrą organizację wymiany. Nerwy odpuściły gdy autokar ruszył. A była to godzina 22.00 w środę 11.09. Noc minęła spokojnie.

Czas w autokarze się nie dłużył. Do tego na postój wyznaczono miejsce, które nie było przypadkowe. Zamek Marienburg – neogotycki zamek książąt hanowerskich koło Nordstemmen w Dolnej Saksonii w Niemczech. Było to około połowa podróży po kraju naszych zachodnich sąsiadów, okolice Hanoweru. Dzięki zaangażowaniu Pana Krzysztofa Rybaka (wiceprzewodniczącego Stowarzyszenia Koło Przewodników Malborskich) i jego talentom organizacyjnym mieliśmy możliwość w/w zamek zwiedzić wraz z oprowadzaniem niemieckiego przewodnika w bardzo korzystnej cenie (5 Euro przy 14 Euro normalnie). A było co zwiedzać… XIX-wieczny zamek zbudowany przez Jerzego V Hanowerskiego w latach 1857-1866 dla swojej żony Marii (stąd nazwa zamku – Marienburg). Piękny styl neogotycki bardzo popularny w tamtym okresie rzuca się w oczy już przy pierwszym spojrzeniu. W środku także cudownie. Przepiękne sale, urocze zakątki, wspaniale wyposażone pokoje. Zdjęć nie mogliśmy robić – zakaz obejmował wszystkie wnętrza. To co widzieliśmy zostanie tylko w naszej pamięci.

Dalsza podróż przebiegała spokojnie i do miejsca zbiórki czyli Urzędu Miejskiego dotarliśmy godzinę przed czasem. To właśnie tam odbyły się oficjalne przywitania oraz odbiór przez niemieckie rodziny. Mnie zapewniano, że trafiłem do rewelacyjnych ludzi, co już niedługo miało się potwierdzić.

Na przywitanie Doris i Aloys pokazali nam dom oraz pokoje, w których będziemy mieszkać (ponieważ postanowili ugościć 3 osoby z Polski). Następnie zaprosili nas na obiad powitalny na taras (a tarasów mieli w sumie 3 w tym jeden zadaszony i oszklony na zimniejsze wieczory). Najpierw aperitif, a następnie 3 dania. I wszystko nadzwyczajnie smaczne. Ponieważ cała nasza piątka dość dobrze rozmawiała po angielsku to problemów w komunikacji nie było wcale. Już od pierwszych chwil można było poczuć się jak wśród dobrych znajomych. A atmosferę jeszcze potęgował fakt pięknego zachodu słońca jaki mogliśmy z ich tarasu oglądać. Rozmowy jednakże nie mogły się przeciągać w nieskończoność, ponieważ wielogodzinna podróż skutkowała podniesionym poziomem zmęczenia. Tak dobiegł końca dzień pierwszy.

Program wyjazdu był szczegółowo realizowany, więc już na godzinę 8.00 rano w czwartek mieliśmy zaplanowany wyjazd do Amsterdamu. Czas trasy około 2,5h. Pierwszą atrakcją miał być przejazd promem po kanałach w/w miasta. Podczas godzinnej podróży można było z wody oglądać jak wygląda piękna i różnorodna architektura tego miasta. Każdy dostał słuchawki więc można było na bieżąco w języku polskim korzystać z podłączonego audio przewodnika. Zdjęcia ze środka promu jednak nie wychodziły. Słońce i inne warunki atmosferyczne oraz czas zostawiły swój ślad na plastikowych szybach. Na szczęście po jakimś czasie zorientowałem się, że w tylnej części jest miejsce niezadaszone. Może było mniej wygodne, ale już nie duszne. Kilka fotek można było pstryknąć.

A było co pstrykać. Z wody miasto wygląda jeszcze piękniej. Kamieniczka przy kamieniczce w różnych stylach. Ale nie tylko. Mnogość jachtów przy nadbrzeżu także ogromna. Do tego wszystkie zamieszkane przez bogatszych mieszkańców (ilość zezwoleń na mieszkanie na wodzie jest ograniczona i ceny są znacznie większe niż wynajęcie mieszkania). Do mijanych z wody ciekawszych punktów na pewno zaliczyć można Dom Anny Frank, mosty o charakterystycznych łukowych filarach czy gmach Opery i Baletu, Narodowe Muzeum Morskie czy nowoczesne Centrum Nauki Nemo. Dodać należy, że system kanałów w Amsterdamie został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Po promie był czas wolny. Każdy sam decydował na co ma ochotę. Spora grupa poszła na spacer po starówce (dość rozleglej więc było gdzie spacerować, a że każdy w autobusie dostał mapę, więc zagubienie nam nie groziło). Sporo osób wybrało zakupy. Duża grupa także (8 osób) zdecydowała udać się poza historyczne centrum i zwiedzić Rijksmuseum – odpowiednik naszego Muzeum Narodowego. Samo zwiedzanie mogłoby zająć nam cały dzień (ze względu na ogromne zbiory. Znajdują się tu nie tylko cenne dzieła malarskie, lecz także grafiki, rzeźba, sztuka użytkowa i rękodzieło) – niestety mieliśmy tylko około 3 godzin. Dobre i to. Bilet kosztował 20 Euro więc tani nie był. Ale zdecydowanie się opłacało. Mnie najbardziej interesowała wielka kolekcja malarstwa. Oczywiście najbardziej eksponowanym obrazem była „Straż nocna” Rembrandta, choć dla mnie najcenniejsze chwile to te spędzone przed obrazami jednego z moich ulubionych malarzy - Vermeera. Trudno było opuścić mury muzeum…

Po powrocie czekali już na nas gospodarze z ciepłym obiadem. Znów nas przekarmili, ale wszystko było tak pyszne, że trudno było sobie odmówić. Pierwszy raz jadłem mozzarellę z plastrami gotowanego buraka i sosem musztardowym – niebo w gębie. Przyjazne rozmowy umiliły nam wieczór. Tak dobiegł końca dzień drugi. CDN…


Podziel się
Oceń

słabe opady deszczu

Temperatura: 2°CMiasto: Malbork

Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 26 km/h

Reklama
test