Pomezania w meczu 21 kolejki I ligi objęła prowadzenie po rzucie Marka Baraniaka, goście wyrównali, ale chwilę potem Tomasz Maluchnik rzucił na 2:1. Od 7 do 17 minuty, ku zaskoczeniu kibiców, był to okres, gdy nikłą przewagę uzyskali przyjezdni. Zaskoczenie było uzasadnione, bo przecież zespół z czołówki podejmował najsłabszą drużynę w grupie A I ligi, złożoną z zawodników, którzy niedawno skończyli wiek juniora.
Kolejne fragmenty pierwszej połowy należały już jednak do gospodarzy, którzy od stanu 8:9 wyprowadzili wynik na 10:9. Ostatecznie malborczycy wygrali tę część spotkania 14:12.
- Pierwsza połowa w zasadzie w całości minęła pod znakiem wyrównanej gry na zasadzie „bramka za bramkę”. Goście, ubiegłoroczni zdobywcy czwartego miejsca w mistrzostwach Polski juniorów, nie pozwolili naszym zawodnikom na rozwinięcie skrzydeł zbyt szeroko. Na każdą bramkę szybko odpowiadali celnym trafieniem – relacjonuje Tomasz Grabowski, działacz SPR Polski Cukier Pomezania, na klubowej stronie internetowej. - Początek drugiej połowy zasygnalizował „przebudzenie się” naszej drużyny. Trzy z rzędu bramki Marka Baraniaka i jedna Michała Gryza spowodowały w 38 minucie różnicę sześciu trafień.
Po 45 minutach malborczycy prowadzili 20:15, wydawało się więc, że z łatwością sięgną po dwa punkty. Tymczasem zwycięstwo rodziło się w bólach. Do końcowej syreny gospodarze rzucili już tylko cztery bramki, a wrocławianie – siedem. Wygrana 24:22 została osiągnięta w słabym stylu.
- Nasz zespół wprawdzie wywalczył dwa punkty, ale zachwytu nie wywołał. Śmiało więc można powiedzieć, że była to kolejna „męczarnia” o komplet punktów – podsumowuje Tomasz Grabowski.
Polski Cukier Pomezania grała w składzie: Kochański – Baraniak 5 bramek, Gryz 4, Spychalski 4, Dukszto 3, Dawidowski 3, Maluchnik 2, Nowaliński 2, Cieślak 1 oraz Michałów i Bruy. Karne: 0/0. Kary: 10 minut (Michałów - 6 minut, Gryz i Nowaliński – po 2 minuty).
W najbliższym meczu malborska drużyna zagra na wyjeździe ze Spójnią Gdynia.
Napisz komentarz
Komentarze