Chociaż grą nie zachwycili, to liczy się fakt, że w przypadku malborskiego pierwszoligowca można już mówić o passie. Polski Cukier Pomezania pokonała 24:20 na swoim parkiecie Mazura Sierpc i było to trzecie zwycięstwo z rzędu po wcześniej wygranych meczach z MKS Wieluń i Nielbą Wągrowiec.
Spotkanie z Mazurem zaczęło się obiecująco, bo w 8 minucie malborczycy prowadzili 4:1. Potem jednak przewaga zaczęła topnieć, a po kwadransie na tablicy świetlnej widniał już remis 6:6. Gospodarze zrozumieli, że zwycięstwo łatwo jednak nie przyjdzie.
- W poczynaniach naszego zespołu zaczęła być widoczna nerwowość powodująca niczym niewymuszone błędy własne. Goście skrzętnie to wykorzystywali i nie pozwolili „odjechać” zbytnio z wynikiem – relacjonuje Tomasz Grabowski, działacz SPR Polski Cukier Pomezania, na klubowej stronie internetowej.
Pierwsza połowa zakończyła się nikłym, jednobramkowym prowadzeniem miejscowych (10:9). W ciągu dziesięciu minut drugiej połowy malborscy szczypiorniści osiągnęli jednak sporą przewagę – 16:10. Wtedy znowu powtórzyła się sytuacja sprzed przerwy, zaliczka zaczęła topnieć, ale na szczęście nie spadła poniżej dwóch bramek i gospodarze odnieśli wymęczone zwycięstwo.
- „Męczarnie” spowodowane były nie tylko walecznością i determinacją zespołu z Sierpca. Sporym zaskoczeniem dla podopiecznych Igora Stankiewicza był raczej sporadycznie na parkietach pierwszoligowych stosowany wariant gry bez bramkarza, ale z siódmym zawodnikiem w polu – wyjaśnia Tomasz Grabowski.
Za podjęcie ryzyka goście zapłacili. Dwie bramki zdobył m.in. bramkarz Pomezanii Radosław Kądziela, rzucając celnie z własnego pola bramkowego przez całe boisko.
Napisz komentarz
Komentarze