Zgłaszając temat, najbardziej chodziło nam o drzewo, które ocierało się o metalową tablicę, niszcząc swoje liście. 23 lutego tego roku nadarzyła się okazja, by pokazać to miejsce burmistrzowi Markowi Charzewskiemu. Był, widział. Zgodził się, że wystarczy przesunąć nieco znaki drogowe.
Ale w ostatnich dniach ktoś po prostu... przyciął gałązki. Bo – podobnie jak w ubiegłym roku, liście maskowały znak drogowy. Cud, że klon przetrwał.