Nie trzeba być ani szczególnie bogatym, ani biednym, by stać się uczestnikiem akcji „Wymień się ciepłem”. Wielu z nas ma w domach zbędne ciepłe ubrania, które są czyste i nadają się od razu do włożenia. Przewieszamy je z szafy do szafy, łudząc się, że kiedyś jeszcze z nich skorzystamy. Ale kolejny sezon zajmują tylko miejsce. Wyjścia są dwa – można je włożyć do jednego ze specjalnych kontenerów na zużytą odzież. W ten sposób trafią do recyklingu i nikt prawdopodobnie się już nimi nie nacieszy w takiej postaci, w jakiej je wyrzucamy. Ale jeśli nasze kurtki czy płaszcze nie są wcale zniszczone, można poszukać osób, którym akurat się przydadzą. Bo nie mają nic ciepłego, bo to, co mają, jest gorsze, brzydsze, zapomnieli szalika z domu albo zgubili rękawiczki. Bo prostu potrzebują nowych ubrań.
Pierwszy wieszak, który jest symbolem takiego dzielenia się, stanął w sobotę w wiacie na zapleczu Urzędu Miasta. Dlaczego tam? Bo jest to dość dyskretne miejsce, nie będzie więc krępowało osób, dla których coś ciepłego może – dosłownie – uratować życie lub zdrowie. A jednocześnie nie ma przecież w mieście osoby, która nie wie, jak dotrzeć do magistratu. Chyba wszyscy tam byli, choćby raz w życiu. Więc łatwiej będzie tam trafić również tym, którzy będą „dostarczycielami ciepła”.
W wiacie są wieszaki, na których można zostawić ciepłą odzież. Obowiązuje samoobsługa. Wolontariusze będą odwiedzać to miejsce kilka razy w ciągu dnia, ale tylko po to, by zadbać o porządek.
Pomysłodawcami zaszczepienia pomysłu na dzielenie się ciepłem są mieszkańcy Malborka. To typowa oddolna inicjatywa.